Przyjaciolka przyniosla mi malego ptaszka bez ogonka. Nie miala" serca" go wyrzucic. Ja tez. Ptaszek jest niebieski, pokryty glazura. Postanowilam ocalic malucha.
Ptaszek wspaniale sie czuje w nowym miejscu, czyli na kobaltowej doniczce z szerokim brzegiem, ktory ozdobilam niebieskimi drazetkami. Wszystkie elementy pasuja razem , postanowilam w tym wypadku nie uzywac cementu . Zobacze, jak zachowaja sie drazetki pod wplywem wilgoci, ktora moga wytworzyc podlewane rosliny. Jezeli beda odpadac / nie powinny/, wowczas zacementuje calosc.
historia krotka, z dobrym zakonczeniem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz